Robert Nettmann
Jestem ojcem dwójki przecudownych, acz bardzo aktywnych i absorbujących dzieci (Natalki i Dawidka) oraz mężem wspaniałej żony Moniki. Karate trenuję już bardzo długo – choć przypuszczam, że jeszcze dłuższa jest droga przede mną. Rozpocząłem trening stosunkowo późno bo w wieku 16/17 lat (sam nie pamiętam dokładnie kiedy) – a było to marzenie nie moje a mojego dziadka, który zawsze chciał, abym trenował sztuki walki. Od 3 klasy podstawówki grałem w piłkę nożną w klubie KS Warta, ale już po pierwszych treningach z Trenerem Kowalskim zrozumiałem, że karate jest znacznie ciekawsze niż kopanie piłki przez 90 minut - tak już zostało do dzisiaj.
Początki
Mimo, iż zawodowo jestem Prezesem biura rachunkowego to i tak staram się znaleźć czas na rodzinę i treningi. Moja fascynacja karate była do tego stopnia zwariowana, iż wspólnie z Trenerem Piotrem oraz moim bratem Michałem postanowiliśmy założyć Poznańskie Stowarzyszenie Karate SHOTOKAN. Początki były trudne, bo na sali nie było wystarczająco dużo osób z wyższymi stopniami i tym samym brak było prawdziwych sparingpartnerów. Zaufałem jednak Trenerowi Piotrowi, który cały czas powtarzał, że za kilka lub kilkanaście lat doczekamy się grupy prawdziwych karateków. No i faktycznie miał rację, bo nasze Stowarzyszenie może pochwalić się licznym zespołem utalentowanych karateków. Od czasu założenia Poznańskiego Stowarzyszenia Karate Shotokan, minęło bardzo dużo czasu – czas biegnie na tyle szybko, że do grona zawodników PSKS dołączyła niedawno moja 8 letnia córka Natalka – kto by pomyślał, że Trener Piotr zacznie trenować drugie pokolenie.
Osiągnięcia
Moje osiągnięcia sportowe nie są zbyt bogate - pochwalić się mogę wicemistrzostwem Europy w Kata drużynowym w roku 1999 oraz kilkoma medalami Mistrzostw Polski – jednak największym osiągnięciem sportowym jest to, że w wieku trzydziestu paru lat dalej mam chęć do treningu i że fizycznie czuję się osiemnastolatkiem.
Przesłanie
Jeżeli kogokolwiek miałbym namawiać do aktywności ruchowej to faktycznie karate jest jedną z ciekawszych form dbania o własne ciało i umysł – choć muszę przyznać, że dojście do stopnia mistrzowskiego jest bardzo trudnie i długotrwałe.
Co dalej?
Bardzo się cieszę, że dzięki mojemu zamiłowaniu do karate miałem i w dalszym ciągu mam przyjemność poznawania wielu ciekawych ludzi. Cieszę się, że Trener Piotr Kowalski potrafi przyciągnąć do siebie wartościowych ludzi, z którymi miło można spędzić czas nie tylko na sali treningowej ale również poza nią. Życzę wszystkim zawodnikom PSKS wielu sukcesów sportowych ale przede wszystkim wiele radości z tego co robią, bo dzięki karate znajdą sposób na życie i oderwą się od ciągłej gonitwy dnia codziennego.